Jakiś czas temu wspominaliśmy o biżuterii od Shein, którą nie można nazwać inaczej niż najgorszym przejawem mody fast fashion. Co tak naprawdę wiemy o tej firmie, której produkty zalewają obecnie social media? O tym rozmawiamy z Olą Miernik prowadzącą kanał Fucks Fashion.
SZNYT: Na Twoim kanale pojawił się film, w którym tłumaczysz, dlaczego Shein to przykład szkodliwego fast fashion. Co stało się impulsem do stworzenia takiego materiału?
Ola Miernik (Fucks Fashion): Jestem aktywna na social mediach i od pewnego czasu nawet coraz częściej udzielam się na TikToku. Powszechnie wiadomo, że algorytm TikToka dobiera treści pod zainteresowania. Nic więc dziwnego, że na moim “wallu” wyświetlają mi się filmiki o tematyce mody. Niestety, scrollując co nowsze filmy, widziałam coraz częściej treści o tematyce “Shein Haul” - jest to podsumowanie tego, co kupiło się w danym sklepie. Te filmiki były o tyle smutne, że przedstawiały olbrzymie ilości ubrań zakupione przez jedną osobę. Z jednego kartonu przesyłkowego mogło wysypać się nawet (na moje oko) 10 kg. ubrań.
Strasznie mnie to raziło, bo jestem wyczulona na konsumpcjonizm - szczególnie w tak wielkich ilościach. Tym bardziej zadziwiającym jest fakt, że robiły to młode dziewczyny z generacji Z, o której mówi się, że jest świadoma i ekologiczna. Dlatego postanowiłam wyjaśnić, czym jest Shein i dlaczego warto z niego zrezygnować.
Z czego właściwie wynika fenomen Shein?
Fenomen Shein patrząc na aspekt biznesowy bierze się przede wszystkim z dobrego marketingu i z dobrej strategii cenowej. Gdy choć trochę interesujemy się modą, to możemy być na 100% pewni, że wyskoczy nam ich reklama. Zachęcające są szczególnie promocje i punkty gratyfikujące, które dodają się nam na konto po każdym zakupie. To z pewnością zachęca do kupowania większej ilości rzeczy. Mówiąc o cenie - ta jest bardzo niska: koszulka za 20 zł, spodnie za 25 zł - to kusi. Większość ludzi kupi ubranie, nie myśląc o tym, co wpływa na tak niską cenę. Ostatnią rzeczą jest design. Shein, jak każda inna sieciówka, trzyma się kurczowo trendów. Oferuje to, co się podoba młodym osobom.
Co uważasz za najgorsze w takim modelu sprzedaży, w jakim działa właśnie Shein?
Najgorsze jest w zasadzie to, że nic nie wiemy o tym modelu sprzedaży. Mówi się, że Shein wydaje od 500-1000 ubrań dziennie w małych nakładach, ale są to dane z 2018-2019 roku, więc tak naprawdę nie mamy żadnych danych z obecnego roku. Ta liczba mogła wzrosnąć, co jest druzgocącym działaniem dla środowiska. Wypuszczanie od 500-1000 ubrań na dzień, to coś więcej niż fast-fashion. Myśląc o tej liczbie, musimy zdać sobie sprawę z tego, ile skonsumowanej energii, zanieczyszczonej wody oraz wyprodukowanego CO2 wprowadza Shein dziennie do środowiska.
Zatem nie wiadomo, jak wygląda zaplecze produkcyjne w tym sklepie?
Nikt tego nie wie, ponieważ Shein nie wypuszcza raportów dotyczących warunków produkcji. Niemniej łatwo się domyśleć. Jeśli T-shirt kosztuje 20 zł, to można szybko policzyć koszt produkcji. Od 20 zł musimy odjąć marżę, koszt kapitału ludzkiego, materiał, transport oraz podatek, reszta to produkcja lub outsourcing. Na moje oko Shein za jeden T-shirt może płacić około 5 zł za sztukę, co jest niedopuszczalne. Takie płace są niemożliwe do uzyskania w fabrykach o dobrych warunkach, które spełniają BHP. Z resztą wystarczy popatrzeć na kraj produkcji ubrań z Shein. Większość to Bangladesz lub Indie. Są to kraje, które nie przestrzegają przepisów bezpieczeństwa w fabrykach. Bangladesz również uznaje pracę nieletnich, czyli możemy domyślać się, że koszulki szyją osoby poniżej 15 roku życia.
Jaka jest Twoja odpowiedź na argument, że gdyby nie sieciówki to osoby z krajów takich jak Chiny czy Bangladeszu, nie miałyby gdzie pracować? Że brak mody fast fashion pogłębi w takich krajach biedę?
Generalnie się śmieje, bo to dla mnie abstrakcja i nie rozumiem jak można tłumaczyć wyzysk ludzi tym, że bez sieciówek by nie przeżyli. Tu nie chodzi o to, aby likwidować Shein, lecz o to, aby walczyć o kapitał ludzki, który jest wykorzystywany. By dać im lepsze perspektywy do życia. Tak więc dążyć do lepszych warunków i wypłat dla pracowników. Pensja szwaczek jest niewystarczająca do wyżycia i to musi ulec zmianie. Idąc tropem, Shein powinno podnieść stawki i sprawdzać, czy dane fabryki spełniają wymogi BHP. Gdy nie będzie popytu, nie będzie podaży. Właściciel fabryki też nie jest głupi. Gdy ten zauważy trend zniżkowy i fakt, że jego kontrahenci zmieniają fabrykę na tą o lepszych warunkach, prawdopodobnie przekształci swój biznes na model, który spełnia wymogi dzisiejszych czasów. Ale wiadomo - przez takie działania podniosą się również ceny, co powinniśmy przyjąć i zaakceptować.
Co w przypadku innych sieciówek typu Zara, czy H&M? Czy Twoim zdaniem są równie szkodliwe co Shein?
Mniej, ale nadal. H&M w tym zestawieniu wychodzi najlepiej, bo coraz bardziej dba o transparentność firmy, używa coraz częściej ekologicznych materiałów i stara się zredukować wytwarzaną emisję Co2. Co do Zary, z nią jest gorzej. Faktycznie, ZARA ogłosiła, że w 2025 chcą być naturalni emisyjnie, ale ja bym podchodziła do tego ostrożnie.
Według strony goodonyou (to platforma, która ocenia etyczność sieciówek) Zara nie jest wystarczająco dobra dla środowiska, H&M z kolei ma lepszą ocenę o stwierdzeniu: “it’s a good start”, czyli jest to oznaka, że szwedzka sieciówka idzie w dobrym kierunku do zmiany. Natomiast Shein jest oceniony najniższą notą, która oznacza “zalecamy unikać”. Spowodowane jest to tym, że Shein nie jest nawet w najmniejszym procencie transparentny. Przez to nic nie wiemy o tej firmie - to jest przerażające.
Gdzie sama kupujesz ubrania i jakie alternatywy poleciłabyś konsumentom, którzy nie chcą za dużo wydawać na ubrania, a jednocześnie chcą być modni?
Osobiście najwięcej moich ubrań jest z Vinted. Uwielbiam przeglądać tam ubrania. Osobiście kupiłam masę Vintage projektów od znanych marek za niską cenę. Przykładem może być np. komplet z bawełny i jedwabiu Jil Sander za cenę 120 zł. Da się? Da się. Kolejnym moim źródłem jest lumpeks. To kopalnia unikatowych designów i perełek. Nie policzę na palcach jednej dłoni rzeczy z luksusowych domów mody, które udało mi się wydobyć z lumpeksowego chaosu. Ostatnią opcją są strony z droższymi rzeczami jak Ssense czy Farfetch. Od czasu do czasu pozwolę sobie na droższą rzecz, która jest jakościowa i wiem, że będę miała ją na lata.
Tak więc polecam wszystkim lumpeksy, vinted i wyprzedaże u etycznych projektantów (z tym pomoże strona goodonyou). A jeśli faktycznie chcemy coś kupić od Shein, to wystarczy wpisać to hasło na Vinted i wyświetli nam się tysiąc wyników.
Ola Miernik od lat działa w świecie mody. Studiowała na kierunku biznes w modzie na włoskiej uczelni. Obecnie rozwija się w kierunku biznesowym. Prowadzi swoje kanały modowe na takich social mediach jak: Facebook, YouTube czy Instagram pod nazwą Fucks Fashion. Od kilku lat zabiera głos w sprawie mody, mówiąc przy tym o ochronie środowiska.