Niedawno pisaliśmy o tym, że nowy magazyn Dazed Beauty mianował na stanowisko dyrektora artystycznego instagramową influencerkę o pseudonimie Lil' Miquela. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Lil' Miquela jest komputerowo wykreowanym avatarem, którego na Instagramie śledzi 1,5 miliona fanów. Kilka miesięcy wcześniej modelki stworzone w CGI mogliśmy zobaczyć w kampanii kolekcji marki Balmain. Podobny pomysł wcielił w życie Demna Gvasalia i do najnowszej kampanii domu mody Balenciaga, któremu przewodzi artystycznie i kreatywnie, zaangażował duńskiego artystę tureckiego pochodzenia, Yilmaza Sena.
Sen zaprojektował całą drużynę CGInfluencers, których "personalny styl" zdaje się idealnie pasować do estetyki marki. Wystylizowani od stóp do głów przez Lottę Volkovą w nową kolekcję Balenciagi, specjalnie stworzeni na potrzeby kampanii wirtualni influencerzy, pozują na tle obdrapanych i brudnych ścian industrialnych budynków podczas gdy w tle słychać odgłosy ulicy. Prawdziwe zdziwienie na twarzach widzów, którzy kliknęli w instagramowe wideo pojawia się w momencie, w którym komputerowe postacie zaczynają wyginać się w nienaturalnych dla ludzkiego ciałach pozach, patrząc się martwym wzrokiem w przestrzeń. Po opublikowaniu filmu, profil marki zalała fala skrajnych komentarzy - od zachwytów i wychwalania oryginalnego konceptu po opinie w stylu "nigdy nie czułem się tak niekomfortowo".
Być może Gvasalia zainspirował się remakem "Suspirii", który niedawno wszedł do kin. Być może chciał udowodnić, że influencerzy wykreowani cyfrowo zawsze będą wyglądać nienaturalnie i niepokojąco w porównaniu do ludzi z krwi i kości. Być może w tym szaleństwie jest metoda?