Wyobraźcie sobie nowiutkie BMW M5, które kręci się w kółko zamiast rozpędzić się na autostradzie. Wydaje się to stratą potencjału sportowego auta, ale nie w przypadku, w którym dzięki jeździe bokiem ustanawia się rekord świata w drifcie. W dodatku podwójny. BMW i kierowca Johan Schwartz z sukcesem zakończyli 8-godzinny drift pokonując łącznie 374 kilometry. Poprzedni rekord należał do Toyoty, której udało się przejechać 144 kilometry.
Dla Schwartza nie był to pierwszy tego typu wyczyn. W 2014 roku to także jego nazwisko znalazło się w Księdze Rekordów Guinessa, a zaraz obok liczba przejechanych kilometrów. Czym są jednak skromne 82 kilometry, czy nawet ubiegłoroczny rekord Toyoty w porównaniu z aktualnym osiągnięciem teamu BMW? Taki wynik nie byłby jednak możliwy gdyby nie tankownie w trakcie jazdy. Tutaj BMW mogło w całej okazałości zaprezentować swój system, który pozwala na dolewanie paliwa podczas jazdy i udowodnić, że działa bez zarzutu. Drugie M5 podjeżdżało do samochodu Schwartza pięć razy, by uzupełnić bak. Te momenty z pewnością należały do najbardziej widowiskowych.
Jeżeli jesteście ciekawi, jak wyglądały przygotowania do ustanowienia nowego rekordu świata w drifcie, koniecznie zobaczcie poniższe filmy.