„Firewall: Zero Hour” na PS4 ma szansę spopularyzować gry w technologii VR?

"Firewall: Zero Hour" na PS4 ma szansę spopularyzować gry w technologii VR?

Co niektórzy już wróżyli śmierć PlayStation w wersji VR. Od dawna nie było na rynku gry, która byłaby w stanie na długie godziny wciągnąć do wirtualnego świata. Nie było aż do tej pory, bo nowy "Firewall: Zero Hour" potwierdza, że VR jest przyszłością gamingu.

Grom bazującym na wirtualnej rzeczywistości nadal nie udało się wejść do mainstreamu - przyczyną z pewnością są nie tylko koszta, jakie trzeba ponieść przy kupnie takiego zestawu VR, ale także niezbyt duży wybór produkcji zrealizowanych w tej technologii. Wiadomo jednak, że prędzej czy później ten rodzaj rozrywki spopularyzuje się wśród graczy, a jedynym pytaniem pozostawało, kiedy to nastąpi.

Wydaje się, że nadeszła ku temu dobra okazja - w sklepach pojawiła się właśnie gra, która już została uznana przez wielu graczu za najlepszą z kategorii FPS (First Person Shooter).

"Firewall: Zero Hour" to taktyczna gra sieciowa osadzona w świecie najemników zatrudnionych do kradzieży wrażliwych danych zaszyfrowanych na komputerach ukrytych i rozsianych po całym świecie. Gracze podzieleni są na dwie czteroosobowe drużyny. Jedni wcielają się w atakujących, drudzy w ochraniających. Ci pierwsi muszą odnaleźć urządzenia blokujące dostęp do sieci a następnie przechwycić dane z zaszyfrowanego laptopa. Ekipa odpowiedzialna za ochronę musi opracować strategię ochrony i bronić cennych danych za wszelką cenę, w tym także za cenę życia.

Co jednak sprawia, że ta gra jest tak wciągająca? Przede wszystkim jej intensywność, bo każda pięciominutowa runda jest tu nie lada przeżyciem. Bohater w swojej obronie może zrobić użytek z rożnych narzędzi narzędzi, a także ustawiać pułapki i komunikować się z innym. To wszystko sprawia, że żadna rozgrywka nigdy nie musi wyglądać tak samo.

I choć można byłoby uznać, że prędzej, czy później takie potyczki rozgrywane na jednym trybie (bo tylko tyle oferuje obecnie ta gra) szybko muszą się znudzić, to wcale tak nie jest. W nowego Firewalla można grać długo także za sprawą możliwości odblokowania dziesiątek modyfikacji - zarówno wizualnych (malowanie broni, wybór ubrania), jak i tych wpływających na przebieg starcia z wrogiem.

Na koniec zdawałoby się najmocniejszy punkt tej gry, czyli kontroler Aim, który co prawda miał swoją premierę już rok temu, ale dopiero dzięki tej produkcji możemy podziwiać jego możliwości. Lekkie i ergonomiczne urządzenie w kształcie karabinu ma wszystkie funkcje standardowego pada do gry, ale dzięki żyroskopom oraz kamerze konsoli jego pozycja w przestrzeni jest śledzona w czasie rzeczywistym.

Gdy trzymamy go w dłoni, a na oczy zakładamy gogle PS VR, kontroler automatycznie zamienia się w świecie wirtualnym w groźną broń. Sprawdziliśmy - działa to znakomicie, za co gratulujemy producentowi, który wymyślił produkt niepodobny do żadnego innego na rynku sprzętu gamingowego.

Jeśli już posiadacie PlayStation 4 z goglami wirtualnej rzeczywistości Playstation VR i szukacie angażującej rozgrywki to "Firewall: Zero Hour" z pewnością was usatysfakcjonuje. Jeśli jednak jeszcze nie macie sprzętu VR w domu, to właśnie pojawił się dobry pretekst to sprawienia sobie przedwczesnego świątecznego prezentu.

źródło: gram.pl, antyweb / tekst: A.R

sznyt tygodnia

najnowsze