Jedni nazwą to żerowaniem na narodowej nostalgii, inni szansą na wskrzeszenie polskiej legendy motoryzacji. Gmina Świdnik jednak liczy na sukces swojej inicjatywy.
Spółka, w której głównym udziałowcem będzie Gmina Miejska Świdnik, zamierza reaktywować legendarne WSK-i. Urzędnicy już w 2017 r. podjęli działania w tym zakresie, ale dopiero teraz możemy zobaczyć koncepty dwóch modeli.
Podstawowa, turystyczna odmiana będzie miała dwusuwowy, jednocylindrowy silnik o mocy 24 KM. Prognozowana waga to 148 kg, bak pomieści 22 l benzyny, a długość motocykla nie przekroczy 2 m. Mocniejsza, sportowa wersja ma być lżejsza (140 kg) i mocniejsza (28 KM). W obydwu wersjach ma pracować bezstopniowa skrzynia CVT.
Stronę wizualną można nazwać mianem kontrowersyjnej. Architekt Jędrzej Jacek Synakiewicz postanowił nie trzymać się kurczowo pierwotnej stylistyki i wprowadził nieco zmian w swoim zdecydowanie nowocześniejszym projekcie. Jedynym chyba elementem, który postanowił wprost przeszczepić, jest charakterystyczna przednia lampa.
Władze miasta gminy obiecują, że pełnoprawny prototyp powinien być gotowy już za 2 lata i wtedy rozpoczną się testy pojazdu. Oczywiście inicjatorzy zapewniają, że wywodzący się ze Świdnika motocykl na zawsze tam zostanie - nowa konstrukcja będzie powstawać na terenie Lubelszczyzny.
Istnieją jednak przypuszczania, że obietnice o przywróceniu na drogi motocykla, który dla wielu jest wspomnieniem dawnych lat, to zwykła "kiełbasa wyborcza". O projekcie mówi się już od lat, a na razie powstały tylko wstępne wizualizacje, dlatego nikt nie ma pewności, że pomysł zostanie w ogóle zrealizowany.