MINI w najbliższych latach planuje rozbudować swoją ofertę crossoverów i elektryków, co potwierdził sam szef sprzedaży BMW — Pieter Nota. Postanowiliśmy przekonać się, czy MINI Countryman to ta sama klasa i frajda z jazdy, jaką dają dobrze znane kompaktowe modele marki. Zabraliśmy crossovera z napędem hybrydowym plug-in za miasto i... nie zawiedliśmy się ani trochę.
Mija już prawie 10 lat odkąd MINI zaprezentowało na targach w Genewie swojego pierwszego crossovera pod nazwą Countryman. Był to wówczas pierwszy crossover w ofercie marki i pierwszy od wielu lat model z dwiema parami drzwi bocznych. Od tamtego czasu oczywiście wiele się zmieniło pod względem technologicznym, ale Countryman wciąż kontynuuje stylistykę i charakter jazdy, z których zasłynęła marka MINI.
Nas szczególnie cieszy fakt, że producent otwiera się na elektryczność - firma niedawno zaprezentowała nowy model Mini Coopera z napędem elektrycznym (dokładnie tym samym, który mamy w aucie BMW i3s) i obiecuje rozwijać się właśnie w kierunku elektromobilności. Zanim jednak będziemy mieli okazję wypróbować pierwsze modele napędzane prądem, możemy cieszyć się hybrydowymi modelami MINI. Postanowiliśmy sprawdzić, czy ich marketingowe hasło "gokartowa frajda z jazdy" można odnieść do hybrydowego Countrymana, jak i kultowego już MINI Coopera.
Stwierdziliśmy, że sprawdzanie możliwości crossovera w mieście mija się z celem, gdyż zgodnie z przeznaczeniem ma to być auto pojemne i wygodne - takie, które sprawdzi się podczas weekendowych wyjazdów. Ostatnie wątpliwości rozwiał fakt, że przyszło nam testować wersję Countryman Cooper S E All4, czyli usportowiony model z napędem na cztery koła - w dodatku w wersji hybrydowej. Mimo początkowego niedowierzania w możliwości tego samochodu, szybko przekonaliśmy się, że ten model to MINI na miarę naszych czasów, czyli auto bardzo intuicyjne, komfortowe, a zarazem dające prostą i szczerą radość z jazdy - zarówno w mieście, jak i po bezdrożach.
W modelu MINI Countryman Cooper S E All4 za napęd odpowiada trzycylindrowy silnik benzynowy 1.5 turbo generujący 136 KM oraz silnik elektryczny o mocy 88 KM, którego zasięg - według producenta - to 42 kilometry. W rzeczywistości, podczas jazdy z włączonym trybem eDrive MAX i działającą klimatyzacją, ten zasięg wynosi zaledwie ok. 25 kilometrów, co większość uzna raczej za słaby wynik i trudno się z tym nie zgodzić. Jednak pamiętajmy o jednym - w samochodach o napędzie hybrydowym plug-in silnik elektryczny jedynie wspomaga działanie tego benzynowego, co pozwala na bardziej ekonimiczną jazdę.
W przypadku tego samochodu owa elektryczna "pomoc" jest naprawdę odczuwalna na różnych poziomach. Na uruchomionym trybie eDrive, kiedy komputer pokładowy sam ocenia, kiedy włączyć silnik elektryczny, spalimy mniej paliwa (na 120-kilometrowej trasie ok. 4,7 l/100 km), a włączając „boost” poczujemy dreszczyk emocji związany z działaniem maksymalnego momentu obrotowego. W końcu do osiągnięcia 100 km/h wystarczy Countrymanowi 6,8 sekundy.
Jednak nie to nas najbardziej cieszyło w trakcie jeżdżenia tym autem, mimo że osiągana prędkość robiła niemałe wrażenie. Przede wszystkim ucieszył nas fakt, że nawet w tak dużym formacie auto wyróżnia gokartowy styl prowadzenia, czyli doskonała sterowność i niesamowita przyczepność. Wszystko za sprawą świetnego zawieszenia i właśnie wyżej opisanych dwóch silników, które odpowiadają za „inteligentny” napęd 4x4. - spalinowy napędza koła przednie, a elektryczny – tylne. Dzięki takiemu rozwiązaniu auto jest jak przyklejone do drogi, a pokonywanie zakrętów na drodze to czysta przyjemność.
Stary "gokartowy" styl prowadzenia, ale zupełnie nowe, przestronne wnętrze - to cecha, która wyróżnia Countrymena spośród innych modeli marki MINI. W modelach One i Clubman szybko można było odczuć, że to pojazd przeznaczony do przemieszczania się raczej tylko po mieście - bagażnik nie dawał dużych możliwości pod względem pakowności, a pasażerowie nie mogli zaznać zbyt dużej swobodny podczas kilkugodzinnej jazdy. Zupełnie inaczej jest w Countrymanie, który przede wszystkim jest dłuższy o blisko pół metra od bezpośredniego spadkobiercy Brytyjczyka, czyli modelu Mini Hatch (nadwozie ma 4299 mm długości) i może pochwalić się większym bagażnikiem (450 l bagażu za tylną kanapą, a nie 211 jak w mniejszym odpowiedniku).
Wysoki sufit ze szklanym, panoramicznym dachem, a także ambientowe światła zainstalowane w podłodze, które delikatnie rozświetlają wnętrze auta, sprawiają, że naprawdę można odczuć tę przestrzeń.
Jeśli chodzi o pozostałe cechy wnętrza to nie zawodzą, ale też nie zaskakują - jest to kolejna odsłona wyposażenia charakterystycznego dla całej rodziny MINI. W desce rozdzielczej mamy kultowe okrągłe zegary, okrągły panel na konsoli środkowej z ekranem LCD i diodowym podświetleniem i przełączniki w stylistyce retro. Mimo to nie można powiedzieć, że jesteśmy znudzeni tą formą, a wręcz przeciwnie - doceniamy konsekwencję producenta w kontynuowaniu tradycji stylistycznej tego auta.
To co jeszcze uwielbiamy w MINI to gadżety, dzięki którym czujemy się rozpieszczani jako kierowcy i pasażerowie. Mamy tu na myśli między innymi genialny
Na koniec zostawiliśmy kwestię ładowania baterii elektrycznej, która z pewnością zainteresuje entuzjastów ekologicznych rozwiązań w branży motoryzacyjnej. Naładowanie baterii "do pełna" z domowego gniazdka zajęło nam ok. 3 godzin, natomiast na stacji znajdującej się na Niebieskim Szlaku spędziliśmy 45 min. i naładowaliśmy baterię zaledwie w 30%. Biorąc pod uwagę, że na stanowisku wybraliśmy najszybszą formę ładowania, a sama bateria wystarcza zaledwie na przejechanie ok 25 km., ten czas jest jednak dość długi.
Jakim kierowcom polecamy to auto? Przede wszystkim tym, którzy szukają opcji 2w1 - auta, które zarówno sprawdzi się do jazdy po mieście, jak i takiego, którym zabierzemy rodzinę lub przyjaciół na weekendowy wyjazd. W jednej, jak i w drugiej okoliczności Countryman spisze się doskonale - zarówno pod względem przestronności miejsca w kabinie i bagażniku, jak i zwinności na drodze. Dzięki napędowi hybrydowemu zaoszczędzimy na spalaniu paliwa, a jednocześnie nic nie tracimy na dynamice jazdy, o czym przekonaliśmy się jeżdżąc po krętych, podmiejskich drogach.
Jak najbardziej jesteśmy na tak, ale już z niecierpliwością czekamy na całkowicie elektryczną odsłonę Countrymana. Czujemy w kościach, że w pełni ekologiczny model MINI zaskoczy nas jeszcze bardziej.