„Żyję robieniem zdjęć”. Rozmawiamy z autorką bloga podróżniczego Travelicious

"Żyję robieniem zdjęć". Rozmawiamy z autorką bloga podróżniczego Travelicious

Jej zdjęcia mogą być przykładem tego, jak powinno się robić fotograficzne relacje ze swoich mniejszych i większych wypraw. Autorka bloga podróżniczego Travelicious uwiecznia nie tylko zabytki, krajobrazy i lokalne przysmaki, ale także klimat odwiedzanych miejsc. Postanowiliśmy porozmawiać z Kasią o jej pasji do jeżdżenia po świecie i o miłości do fotografowania.

Sznyt: Dokąd odbyłaś swoją pierwszą podróż?

Kasia, autorka bloga Travelicious: Pierwsze moje podróże to były oczywiście podróże z rodzicami. Najpierw te po Polsce - mieliśmy taką tradycje, że w letnie weekendy odwiedzaliśmy rożne miasta, miasteczka, pobliskie zamki. Dalsze wyprawy zaczęły się, gdy miałam 6 lat i pojechaliśmy na kilka miesięcy na Południe Włoch, niedaleko Neapolu. Od tamtej pory tak mi już zostało z tym podróżowaniem.

Sopot, fot. Travelicious

Czy swojego syna też zarażasz tą pasją?

Jasne. Teoś ma na razie  3 lata, a był z nami już w 12 krajach, w tym w Nowym Jorku. Spał w kilkudziesięciu hotelach i mieszkaniach. Nie traktuję tego oczywiście jako wyścig i nie liczę aż tak skrupulatnie tych miejsc. On po prostu towarzyszy nam zarówno w życiu, jak i w pasji.

Zwiedziłaś wiele krajów, poznałaś różne kultury. Które z nich są Ci najbliższe?

Najbliżej mi do klimatu Hiszpanii i Włoch - zarówno typem urody, jak i temperamentem. Chyba chodzi o to, że uwielbiam słońce, wodę, ten rytm życia typowy dla południowców. Kocham ich kulturę i sposób bycia, dlatego zawsze w tych miejscach wtapiam się tam w tłum i czuję, jak u siebie.

Positano, Włochy, fot. Travelicious
Positano, Włochy, fot. Travelicious

Czy masz takie miejsca, do których mogłabyś (lub już to robisz) wracać wielokrotnie?

Tak, jest kilka takich miejsc. To na pewno Barcelona, Nowy Jork i najbardziej romantyczne regiony Włoch, czyli Cinque Terre i Positano.

A gdzie nie chciałabyś już nigdy więcej pojechać, bo kompletnie nie odpowiadał Ci klimat danego miejsca?

Zdecydowanie Maroko, które wiedziłam z plecakiem wzdłuż i wszerz - zarówno wybrzeże, jak i góry; pustynie oraz miasta. Widziałam wiele miejsc w tym kraju i stwierdzam, że zupełnie nie był to mój klimat. Wiele osób cały czas przekonuję mnie, że powinnam pojechać raz jeszcze, bo jest tam wiele cudownych rzeczy do zobaczenia, ale ja nie planuję tam wracać.

Nowy Jork, fot. Travelicious

Bez czego nie wyobrażasz sobie podróży? (bez jakich gadżetów, urządzeń, przedmiotów)

Bez telefonu, aparatu i ładowarek.

A czy mogłabyś pojechać gdzieś bez aparatu?

Myślę, że nie. Kiedy Teoś był mały postanowiliśmy zrobić sobie prawdziwe wakacje i totalny odpoczynek w Grecji, gdzie właśnie nie zabrałam ze sobą aparatu. I szczerze mówiąc do dzisiaj żałuję tych wszystkich kadrów. Ja po prostu żyję robieniem zdjęć i odpoczywam właśnie wtedy, gdy fotografuję oraz obrabiam swoje zdjęcia.

Paryż, fot. Travelicious

Twoje zdjęcia można nazwać najbardziej "instagramowymi" wśród wszystkich polskich blogów podróżniczych. Czy social media dostarczają Ci pomysłów na wyjazdy, na kadry?

Instagram jest kopalnią inspiracji. Są tam niesamowici ludzie i w sumie to dzięki tej aplikacji czuję, że moje umiejętności fotografowania ciągle się rozwijają. Często swoje pomysły na wyjazdy czerpie właśnie z Insta. Tam też widzę, co jest popularne i wtedy wiem, jak można zaplanować podróż inaczej.

Jednak chyba bliższe od tych publikowanych na Instagramie, są mi fotografie, które pokazuję na blogu, czyli te nie do końca idealne. Nie zależy mi też na pokazywaniu siebie na tych zdjęciach - bardziej interesują mnie widoki, architektura, wnętrza. Wolę też robić całą serię zdjęć z danego miejsca, dlatego nie skupiam się na tworzeniu pojedynczych perfekcyjnych i symetrycznych obrazków.

Wenecja, fot. Travelicious

Korzystasz, z jakichś aplikacji, które mogłabyś polecić innym podróżnikom?

Używam mało aplikacji podczas podróży, bo zawsze przed wyjazdem dobrze się przygotowuję. Ale cały czas mam włączone mapy Googla, a kiedy jesteśmy głodni odpalamy Forsquare. Jestem uzależniona od Instagrama, którego non stop scrolluję, nagrywam stories i wrzucam zdjęcia.

Czy myślałaś o robieniu materiałów filmowych ze swoich podróży? Np. na YouTubie?

Nie mam na razie tego w planach. Przeszło mi to przez myśl, ale robię tak dużo zdjęć i materiałów na Instagram oraz Facebook, że wolałabym się na tym skoncentrować. Długo pracowałam nad tym, aby zminimalizować czas, który poświęcam na przygotowanie materiału w czasie podróży, a zmaksymalizować ten poświęcany na radość z przebywania w nowym miejscu. To nie sztuka wyjechać do Nowego Jorku i widzieć go tylko przez obiektyw przez 24h na dobę. To nie do końca w moim stylu.

Sorrento, fot. Travelicious

Jakie jest Twoje kolejne marzenie związane z blogiem i z podróżami?

Na pewno kolejne destynacje wybiegające poza granice Europy. Od zawsze marzy mi się Meksyk, Malediwy, Australia i Wyspy Samoa.

Poza tym mam nadzieję, że uda się utrzymać status quo, jeśli chodzi o to, jak jest teraz. Podróże to moje paliwo do działania. Moje życie jest w sumie spełnieniem moich marzeń i fajnie jakby tak zostało.

rozmawiała: A.R

sznyt tygodnia

najnowsze