W rowerze elektrycznym najważniejszy jest oczywiście… silnik elektryczny – to przecież powód, dla którego w ogóle decydujemy się na zakup takiego jednośladu. Z jednej strony chcemy, aby silnik był mały i nie rzucał się w oczy, a z drugiej, zależy nam na wysokich osiągach. Duńskiej firmie Strøm udało się znaleźć równowagę między prostym designem a wydajnością. Jej elektryczny rower prezentuje się dobrze i zabierze nas w długą trasę.
Okazuje się bowiem, że 350-wattowy silnik elektryczny przejedzie na pełnym ładowaniu baterii aż 80 kilometrów i będzie pracować równo przez mniej więcej cztery godziny. Po tym czasie będzie trzeba zejść z roweru i z powrotem doprowadzić jego akumulator do stanu używalności, co potrwa od 3 do 4 godzin. Potem znów będziemy mogli wsiąść na rower i wyruszyć na kolejną wycieczkę, rozpędzając się w kilka sekund nawet do 32 km/h.
Jeśli chodzi o elektroniczne komponenty roweru, nie zobaczycie ich gołym okiem. Strøm ukryło wszelką elektronikę w ramie jednośladu, gdzie także znajduje się modułowa bateria. Taka konstrukcja sprawia, że z łatwością zabierzecie akumulator do domu, aby tam go naładować albo wszędzie, gdzie zechcecie, unikając w ten sposób ryzyka kradzieży.
Poza tym przy kierownicy Strøm zobaczycie niewielki ekran LED, na którym wyświetli się liczba pokonanych kilometrów i rozwinięta prędkość. Jest to jedyny ekran w jaki producent wyposażył rower, ale można dołączyć do niego na przykład smartfon, by nawigować trasę po jakiej się przemieszczamy lub korzystać z telefonicznego odtwarzacza muzyki czy jakichkolwiek innych aplikacji, które mogą przydać się nam podczas jazdy jednośladem.
Na razie jednak nie kupicie tego roweru w żadnym fizycznym czy internetowym sklepie sportowym, bo jest dostępny tylko za pośrednictwem platformy crowdfundingowej Indiegogo, gdzie kosztuje 899 dolarów w wersji europejskiej lub 999 dolarów w wersji na Stany Zjednoczone. Decydując się na jego zakup, będziecie musieli jednak uzbroić się w cierpliwość i dać czas Strøm na wyprodukowanie Waszego egzemplarza.
0
