Historia tego samochodu sięga 1954 roku. Za jego powstanie odpowiada Chrysler, który w planach miał zamienienie konceptu w samochód produkcyjny. Model został nawet pokazany na show motoryzacyjnym w Nowym Jorku. Z planów jednak nic nie wyszło. Na szczęście czerwony Plymouth Belmont uniknął tragicznego losu, który w tamtych czasach spotykał podobne mu projekty. Zamiast na złomowisko, trafił w ręce Virgila Exnera, wice-dyrektora działu designu. Dzięki temu, model zachował się do dnia dzisiejszego, a my zachodzimy w głowę co w 1954 roku poszło nie tak.
Przyznajemy, że karoseria z włókna szklanego to dość śmiały, żeby nie powiedzieć ryzykowny pomysł, ale spójrzcie tylko jaki naturalny blask bije od tego vintage'owego auta. Pod wypolerowaną maską znajduje się natomiast silnik V8 połączony z trzybiegową, automatyczną skrzynią biegów, której Chrysler nigdy nie miał zamiaru produkować.
Dziś ten absolutnie unikalny model jest na sprzedaż. Co może zainteresować potencjalnego nabywcę? Po pierwsze Plymouth jest kabrioletem. Posiada też zewnętrzne klamki, a to w latach 50. było rzadkością w przypadku modeli bez dachu - żeby otworzyć drzwi, trzeba było zrobić to od wewnętrznej strony. Pod względem estetycznym, szara tapicerka ładnie kontrastuje z czerwonym lakierem. Na wyposażeniu znajduje się też radio i klimatyzacja.
Samochód był oczywiście poddawany renowacji, stąd jego nienaganna prezencja. Poprzedni właściciel zapłacił za niego 1 3200 000 dolarów. Na jakiej kwocie stanie tym razem? Przekonamy się po 21 stycznia, kiedy dom aukcyjny Barrett-Jackson zakończy licytację.
0
